Ja natomiast mam problem z pogodzeniem się z faktem śmierci. Od małego dziecka, nie wiem czy coś w tej kwestii mnie wystraszyło, pojęcia nie mam. Nie wiem jakbym się zachowała jakby umarł ktoś najbliższy dla mnie (ktoś z domowników). W swoim życiu póki co zmarła jedna ważna dla mnie osoba, nie mieszkałyśmy razem, a czas leczy rany.
Jednak najgorszy jest dla mnie fakt pogodzenia się z własną śmiercią, która prędzej czy później nastąpi.
Jeśli przedwcześnie nie zeżre mnie jakiś rak albo nie zabije niewydolność krążeniowo oddechowa to 1/3 życia mam już za sobą. I co dalej? Jak nabrać pokory? Jak pogodzić się z tym, że umrę?